Wyspa Bolko
Za młodu mistyczne miejsce. Wtedy jeszcze nie znałem
nawet tego słowa. Towarzyszyło mi jednak już wtedy to uczucie, które później
utożsamiałem z tym słowem. Rzut beretem do domu. Lecz trzeba było się
przedostać przez most nad Odrą by do niej dotrzeć. A przez most nie wolno było
przechodzić. Mama nie pozwalała. Ale to przecież oczywiste, że nikt całkowicie
się nie słuchał rodziców. Szczególnie gdy na takie wspaniałe pomysły, jak
eksploracja nieznanego, wpadało się z kolegami z domów naprzeciwko. Spacery z
rodzicami to nie to samo. Trzeba się słuchać i ta pewność, że nic się nie
stanie. Tata jest w pobliżu. Lecz takie małe bajtle prześcigały się w
wynajdowaniu pomysłów na „sprawdzenie swej odwagi”. Rajd przez most kolejowy
pod ostrzałem solą z wiatrówki przez SOK. Wyprawy w najmroczniejsze zakamarki
Wyspy Bolko. Wypad na jabłka, śliwki i inne do sąsiada… on też miał wiatrówkę i
trochę mniej poukładane w głowie. Ilu dzieciaków i dni spędzonych za młodu na
dworze tyle głupich – choć czasem też genialnych – pomysłów.
Jednak ta wyspa miała w sobie coś innego. Do powodzi w
1997 roku i parę lat później gdy była bardzo zaniedbana niosła ze sobą jakąś
niepewność. Szczególnie gdy zapędzaliśmy się w obszary mniej znane, lub
uczęszczane przez „zwykłych” ludzi. Teraz dużo się tam zmieniło a samo Bolko
jak niegdyś opustoszałe, teraz po rewitalizacji jest oblegane przez opolan i
nie tylko.
Mi jednak nadal gdy zapuszczam się w owite niegdyś tajemnicą miejsca powraca to
uczucie z dzieciństwa. Po wielu latach odczułem lekko szczyptę tego mistycyzmu
zawartą w filmie Christophera Nolana – Batman Begins. Od tego czasu, gdy
znajduje się w tych miejscach, wraz z muzyką z filmu tworzą jedną całość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz