poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Simple as that

Prostota formy.
Zawsze fotografując jakieś miejsce, wydarzenie czy robiąc prosty reportaż staram się znaleźć prostotę w formie. Lubię ciekawe załamania linii, gdy się przecinają, perspektywę, która tworzy obiekt strzelistym, nieosiągalnym, zmienia jego geometrię, kształt. Mnogość kolorów, ich duża intensywność, ostre kontrasty. Niespotykane postawy, pozy, szokujące elementy, które wypełniają obraz świeżością. Ale zawsze staram się znaleźć coś co jest po prostu proste. I mimo, że zdjęcia z ciekawym kadrowaniem z różnych kątów (niekiedy trzeba się położyć, albo wejść na stół/szafkę) są efektowne i efektywne, to jednak najbardziej mnie cieszą te czyste w swej prostocie bez przesytu. Kadr na wprost, prostopadły, bez niczego specjalnego. Nie raz symetryczny, lub ze światełkiem w tunelu. Zawsze najbardziej mnie ujmują zdjęcia, które są proste, wykonane niby bez większego przemyślenia, ale mają jeden element, który zmienia wszystko, bądź nie mają tych niepotrzebnych elementów w kadrze wcale. I tak, już od ponad 2 lat męczy mnie fakt, iż na moim zdjęciu przywiezionym z Indii (które jest takie samo jak kolegi, kadry niemalże niczym się nie różnią) nie ma tej jednej cholernej kaczki co u kolegi, która sprawia, że jego zdjęcie jest wspaniałe, a moje po prostu kolejnym zdjęciem. To tak tytułem wstępu i wylania swoich żali :P bez większego powodu ;]




Cholerne kaczki!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz